16 czerwca 2008

Koniec anonimowości

Około pół roku temu pisałem o Ghanburighanie - pierwszym i właściwie jedynym do dziś blogu, w jaki autentycznie wsiąkłem (inne czytywałem lub czytuję niejako z obowiązku, przy okazji albo po jak mi się przypomni) oraz o jego autorze. Dzisiaj - zupełnie przez przypadek - po pięciu latach dowiedziałem się, kim jest ten człowiek...

Ryzykuję złamanie ustaw o ochronie, ale wszyscy wiemy, że internet nie jest miejscem, gdzie wszyscy są anonimowi. Choć do dziwne, że mimo tego aż tak długo mi zajęło odkrycie tożsamości Krzysia (z drugiej jednak strony serwis Blogger daje dużo mniejszą anonimowość, niż blog.pl), a próbowałem wielokrotnie i na różne sposoby, posiłkując się urywkami informacji, jakie Ghan umieszczał tu i ówdzie na blogu. Dzisiaj jednak odkryłem prawdę i jestem przekonany, że go znalazłem.

Nazywa się Bohdan Pękacki i jest jednym z autorów serwisu zczuba.pl. Trafiłem tam dziś, chcąc poznać wynik meczu Polska-Chorwacja, i postanowiłem poczytać sobie arcyśmieszna relację minuta po minucie z owego meczu. Po przeczytaniu gdzieś jednej trzeciej nabrałem podejrzeń, a po połowie byłem już pewien - doskonale znam ten styl. I to znam go od pięciu lat. Jeden z trzech autorów tej relacji to właśnie Ghanburighan.

Zacząłem więc guglać ich nazwiska i to, co znalazłem o Bohdanie Pękackim doskonale zgadza się ze wszystkim, co wiem o Ghanburighanie - że jest żeglarzem (nowe dzieło Pękackiego to blog o żeglarstwie sportowym, gdzie pisze jako B.OH) oraz komentuje zawodowo piłkę nożną - np. w serwisie na-spalonym jako B.OH (a teraz na stronach sport.pl i zczuba.pl),
że lubi gry komputerowe i RPG (Pękacki należy/ał do Polskiego Towarzystwa Badania Gier) oraz próbuje sił jako autor SF, zarówno we własnym zakresie (na blogu publikował często fragmenty opowiadań) oraz na łamach czasopism Nowa Fantastyka (konkurs na najlepsze opowiadanie 2004 roku) i Magia i Miecz (gdzie opublikował tekst "Psycho-RPG"). Wreszcie - ma żonę Kasię. A wygląda tak:

Co najzabawniejsze, pewnego razu Ghan umieścił na blogu informację, kim jest. Tylko, że nie była podana za bardzo wprost, i dopiero komentarz mógł nieuświadomionych czytelników (w tym - mnie) na to naprowadzić, ale zupełnie z tego sobie nie zdałem sprawy...

Moja Lepsza Połówka już sobie żartowała, że teraz pewnie wybiorę się w pielgrzymkę do Warszawy, z transparentem jakimś, albo chociaż sobie ustawię jego ołtarzyk w pokoju. A prawda jest taka, że chciałbym się z tym człowiekiem kiedyś spotkać, postawić mu piwo i powiedzieć, że co by nie sądził, jego blog jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek znalazłem w sieci.

Brak komentarzy: