21 czerwca 2008

Wanna have an adventure?

Na stronie Rock Serwisu pojawił się nius o bardzo fajnie zapowiadającym się koncercie INO-ROCK. Naprawdę - Quidam, Riverside, Pineapple Thief no i Focus (ich instrumentalna płyta "Hamburger Concerto" przeciągnęła mnie przez noce z projektem z Procesów Dyskretnych o koncercie i burdach na bramce) - wszystko brzmi rewelacyjnie, ale... gdzie jest w ogóle ten Inowrocław????

(ciach na maps.google.pl)

O, jest. W ch*j daleko. Ale - zgodnie z moją nową dewizą życiową (powiesiłem sobie ten rysunek nawet na drzwiach w pokoju - po tej stronie, którą widzę, gdy wychodzę) - postanowiłem zaplanować ewentualna podróż, zwłaszcza, że koncert jest dopiero 6. września, a to, jak się okazuje, jest sobota, więc cały weekend można poświęcić na duży wypad z Krakowa.

(ciach na pkp.pl)

Podróż tam nie trwa krócej niż 6h, a spowrotem - mniej niż 9h, ale wszystko mam zaplanowane:
7:11 wyjazd pospiesznym do Torunia
14:40 przyjazd do Torunia
14:48 wyjazd osobowym do Inowrocławia
15:30 dotarcie na miejsce (cena podróżny 53,50 zł * ulga studencka)
17:00 zaczyna się koncert. Szczegóły następnych siedmiu (co najmniej) godzin opisane są na stronie imprezy.
24:00 niby koniec imprezy, ale na pewno to będzie później - opóźnienia, problemy techniczne, bisy, to zawsze trwa, i dobrze :)

powrót, opcja A:
5:43 osobowy do Poznania
7:27 Poznań
7:40 wyjazd pospiesznym do Krakowa
14:55 Kraków (cena: 55,50 zł * ulga)

powrót, opcja B:
8:15 pospieszny do Poznania
9:55 Poznań
10:40 pospieszny do Krakowa
17:55 Kraków (cena: 56 zł * ulga)

Nie mam jeszcze zaplanowane, co robić po koncercie a przed powrotem. Szukanie noclegu na 3-6h jest raz, że trudne (kto mnie przyjmie w godzinach od pierwszej do czwartej albo szóstej?), dwa, że generalnie bez sensu. Lepiej się poplątać po mieście.

A jak już przy plątaniu jesteśmy, to można też skorzystać z faktu przesiadki w Poznaniu i zamiast jechać od razu do Krakowa, można w tym Poznaniu trochę czasu spędzić - zawsze chciałem np. zobaczyć ul. Roosevelta i osiedle na Norwida :)

No, to co? Ktoś się pisze na przygodę, której bonusem niejako będzie kilka godzin dobrej muzyki? :)

PS. Jeszcze słówko o plątaniu - nie tylko język po alkoholu się plącze, palce na klawiaturze trochę też - piszę tą notkę na lekkim rauszu łakocio-witaminowym (finlandia żurawinowa+sok jabłkowy Tymbark) i popełniłem już niezliczoną ilość literówek. Nie wszystkie mogłem poprawić, więc wybaczcie ;)

6 komentarzy:

Bartek Wasielak pisze...

Ojojoj. Jak było powszechnie już od dawna wiadomo, my 30 sierpnia się ślubimy, a 6 września robimy wielkie mega-giga-wypasione-w-kosmos-na-maksa-hej-party dla wszystkich naszych znajomych; o czym informowaliśmy intensywnie na lewo i prawo, aczkolwiek jeszcze niezbyt oficjalnie (dopiero w przyszłym tygodniu będziemy mieli na to papiery). Tak więc prosiłbym delikatnie o wzięcie tego pod uwagę... Mamy wielką nadzieję, że ślub będziemy brać tylko raz :)

eXistenZ pisze...

Uuu, no, to zmienia postać rzeczy dosyć solidnie. Jasne, że Wasza przygoda pozostawia moją daleko w tyle :)

xavex pisze...

biedny eX.. a tak się napalił :)

a tak w ogóle, to nie jestem pewien czy te zespoły godne są aż takiego poświęcenia. Bo dla mnie taka tułaczka to było by jednak poświęcenie, a nie przygoda :)

leń jestem.

a po alkoholu nie pisze się niczego. Nie wolno. To jest złe. Kod wygląda wtedy jak losowa zbitka literek, a tekst jak.. no.. kod, tyle że pisany na trzeźwo :)

eXistenZ pisze...

To znaczy, że nie czujesz klimatu. Nie leń jesteś, tylko się zestarzałeś :P

xavex pisze...

Zdecydowanie nie czuje klimatu :)

Ja zawsze byłem stary..
..pewnie umrę młody.

Anonimowy pisze...

Poprawka: umrzesz też stary.