Mianowicie:
- spod Linuksa mam dostęp do dysków z FATem i NTFSem. W drugą stronę nie. Co gorsza - po uruchomieniu Windowsa, zahibernowaniu go i wejściu na linuksa nie wejdę na te dyski, bo są "zablokowane". W drugą stronę owszem - mogę uruchomić Windowsa przy zahibernowanym Linuksie.
- przegrywanie plików między dyskami oraz z dysków twardych na flashowe bije szybkością na głowę te same czynności pod Windowsem - po prostu błyskawica.Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak jest, ale tak jest.
- mam sobie skaner HP ScanJet 3300C wraz z oryginalnym oprogramowaniem od HP, które... nie działa! Oryginalne oprogramowanie HP! Przy każdej próbie zeskanowania czegoś pod Windą zgłasza mi "Nieokreślony błąd oprogramowania [2117]". Dlatego, żeby cokolwiek zeskanować, muszę sie przepinać na Linuksa, gdzie ogólne drivery do skanerów XSane działają po prostu perfekcyjnie. Czy ktoś mi to może wyjaśnić?
- Jak już przy tym jesteśmy, to Gimp do tworzenia grafiki jest programem tak fantastycznym, że zainstalowałem sobie go także pod Windowsami - na szczęście istnieje taka wersja. No i jest darmowy.
- linuksowy (na razie niestety tylko linuksowy, ale ma być też pod Windę) Amarok potrafi przejść z jednej empetrójki na plejliście do następnej bez żadnych przerw - jak na płycie kompaktowej - czego nie potrafi ani Winamp, ani Windows Media Player, ani żaden inny odtwarzacz mp3, którego próbowałem pod Windą. (Dla mnie to istotne, bo ja słucham płyt całymi albumami, nie pojedynczymi utworami). Ponad to daje ogromne możliwości zarządzania kolekcją empetrójek, wraz z grupowym edytowaniem tagów ID3 i pobieraniem z internetu informacji o płytach, utworach, wykonawcach... Może Winamp Media Library też to potrafi, ale nigdy nie miałem do niej cierpliwości bo jest taaakaaaa wooolnaaaa...
- wiele edytorów tekstu - od prostego gedita po wypasione kombajny w stylu emacsa i vima - ma opcje kolorowania składni pod różne języki programowania. Mała rzecz a cieszy.
- ripowanie muzyki z płyt do empetrójek jest bajecznie proste. (wszelkie uwagi o piractwie odsyłam na drzewo - jeśli ripuję, to znaczy, że posiadam płytę, nie? A jak posiadam, to sobie mogę ripować do woli).
- pod Linuksem problem regionów DVD nie istnieje. Po prostu nie istnieje. (Co jest istotne, gdyż kupiłem sobie przez nieuwagę kilka płyt z regionu 1-go i mam z nimi problem pod Windą. Zresztą idea regionów jako niby zabezpieczenia przed piractwem jest po prostu potwornie chybiona)
- Kadu bije na głowę oryginalny progamik firmy Gadu-Gadu. (I prosze mi tu nie wyskakiwać z konnektem - nie tknę tego szajsu kijem)
Ale żeby nie być posądzonym o stronniczość - lista rzeczy, w których jednak Windows z Linuksem wygrywa:
- Word (szczególnie 2007) młóci, i żaden OpenOffice Write czy cokolwiek innego nie ma szans się z nim równać. Żaden vim czy emacs również, bo ja naprawdę wolę edytory, gdzie żeby przejść do następnej linijki wystarczy wcisnąć enter...
- to samo zresztą z pozostałymi aplikacjami MS Office'a - na zajęciach z PUKu na I-szym roku próbowali nasz przekonać np. do Impressa (że niby lepszy od PowerPointa), ale jednak uważam, że pod tym względem Microsoft wygrywa. No, może poza edytorem równań - jestem zwolennikiem rozwiązań klawiaturowych (a przynajmniej przeciwnikiem rozwiązań mieszanych - konieczność ciągłego przepinania się z klawiatury na myszkę okropnie mi przeszkadza w pracy), a samą klawiaturą równania w MS Offisie się żadną miarą nie napisze, niestety...
- mimo wszystko nadal prościej instaluje się sprzęt pod windą... ale to już jest szukanie na siłę - naprawdę, zacząłem ten spis komponować cztery dni temu i przez ten czas nie udało mi się znaleźć nic więcej z zalet Windowsa, którymi przewyższa on Ubuntu.
- ...i tyle. Noszę się z tą notką od dobrych dwóch tygodni i przez cały ten czas więcej, niż powyższe trzy punkty na obronę Okienek po prostu nie znalazłem. Znamienne?
Ale każdy ma przecież własne wymagania i własne potrzeby.