22 października 2007

Political Fiction

Miałem już nie pisać o polityce ani o wyborach, ale vis maior - snów się nie wybiera (a przynajmniej ja nie potrafię ;)

Śniło mi się bowiem, że byłem z grupą jakichś ludzi (prócz Grzesia Wrony, kolegi ze studiów, nikt konkretny - ot, typowe senne konstrukty ludzkie) w V LO, ale nauczyciele nie mieli, co z nami robić, więc wysłali nas do pani profesor Wolff, która usadziła nas w ławkach i rozdała takie śmieszne broszurki.

Okazało się, że broszurki te zostały wydane przez Kaczyńskiego i zawierają petycję - do podpisania przez nas - o unieważnienie i powtórzenie ostatnich (czyli wczorajszych) wyborów. Broszurka zawierała także mnóstwo artykułów uściślających dlaczego niby należy wybory unieważnić. Powodów była masa - od niskiej frekwencji (!!!) poprzez ciągłe ataki na Tuska, PO i cały Front, a skończywszy na tym, że trzy dni przed wyborami Jarek Kaczyński zobaczył UFO i to na pewno oni (kosmici) też w tym wszystkim maczali palce.

Wszyscy moi towarzysze grzecznie broszurkę wypełniali i składali podpisy, a ja tylko siedziałem i się śmiałem...

Tyle snu. A piszę o nim nie tylko dlatego, że był zabawny, ale też dlatego, że skłonił mnie do pewnej refleksji:
Drogi Panie Premierze, stwierdzenie, że to, że nie wygraliście wyborów, że PO dostało dużo więcej głosów od Was, jest winą Frontu, Układu, Gazety Wyborczej czy nawet Kosmitów, jest zwykłą obrazą dla inteligencji Polaków. Jest insynuacją, że Polak nie może podjąć samodzielnie przemyślanej decyzji, że każda decyzja, która jest odmienna od wizji Pana Premiera musi być fałszywa, podpowiedziana, wymuszona czy wstrzyknięta za pomocą hipnozy albo marsjańskich implantów podskórnych. Pan Premier widocznie nie dopuszcza możliwości, że fakt, że przegrał wybory może być spowodowany po prostu tym, że Polakom nie spodobało się to, co wyprawiał z krajem przez ostatnie dwa lata. Do jasnej ciasnej - w końcu mamy demokrację! Większość wybiera - i większość wybrała, z czym Pan Premier musi się, niestety pogodzić. Dostaliście swoją szansę dwa lata temu, i schrzaniliście ją dokumentnie, a Polak - jak się ku mojej niezmiernej radości okazało - jest nie w ciemię bity, i drugi raz tej szansy Panu Premierowi nie da.

I wcale mi nie jest przykro.

Brak komentarzy: