31 stycznia 2008

Dlaczego Linux nie jest taki zły?

W odpowiedzi dla Leszcza, który jest bodaj pierwszą osobą, jaką znam, która jest zdecydowanie antylinuksowa ("Ach, Links - to coś, co śmie nazywać się systemem operacyjnym.") - kilka czystych faktów, których przyczyn nie zamierzam dociekać, bo tak dobrze się na tym nie znam. I nie bedą to górnolotne i dalekoidące obserwacje związane z bezpieczeństwem, konfigurowalnością, kompatybilnością czy budową jądra - to będą małe rzeczy, dużo bardziej przyziemne, z którymi za to mam styczność na co dzień i które mi po prostu ułatwiają pod Linuksem życie dużo bardziej, niż np. kodowanie haseł użytkowników w MD5.

Mianowicie:
  • spod Linuksa mam dostęp do dysków z FATem i NTFSem. W drugą stronę nie. Co gorsza - po uruchomieniu Windowsa, zahibernowaniu go i wejściu na linuksa nie wejdę na te dyski, bo są "zablokowane". W drugą stronę owszem - mogę uruchomić Windowsa przy zahibernowanym Linuksie.
  • przegrywanie plików między dyskami oraz z dysków twardych na flashowe bije szybkością na głowę te same czynności pod Windowsem - po prostu błyskawica.Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak jest, ale tak jest.
  • mam sobie skaner HP ScanJet 3300C wraz z oryginalnym oprogramowaniem od HP, które... nie działa! Oryginalne oprogramowanie HP! Przy każdej próbie zeskanowania czegoś pod Windą zgłasza mi "Nieokreślony błąd oprogramowania [2117]". Dlatego, żeby cokolwiek zeskanować, muszę sie przepinać na Linuksa, gdzie ogólne drivery do skanerów XSane działają po prostu perfekcyjnie. Czy ktoś mi to może wyjaśnić?
  • Jak już przy tym jesteśmy, to Gimp do tworzenia grafiki jest programem tak fantastycznym, że zainstalowałem sobie go także pod Windowsami - na szczęście istnieje taka wersja. No i jest darmowy.
  • linuksowy (na razie niestety tylko linuksowy, ale ma być też pod Windę) Amarok potrafi przejść z jednej empetrójki na plejliście do następnej bez żadnych przerw - jak na płycie kompaktowej - czego nie potrafi ani Winamp, ani Windows Media Player, ani żaden inny odtwarzacz mp3, którego próbowałem pod Windą. (Dla mnie to istotne, bo ja słucham płyt całymi albumami, nie pojedynczymi utworami). Ponad to daje ogromne możliwości zarządzania kolekcją empetrójek, wraz z grupowym edytowaniem tagów ID3 i pobieraniem z internetu informacji o płytach, utworach, wykonawcach... Może Winamp Media Library też to potrafi, ale nigdy nie miałem do niej cierpliwości bo jest taaakaaaa wooolnaaaa...
  • wiele edytorów tekstu - od prostego gedita po wypasione kombajny w stylu emacsa i vima - ma opcje kolorowania składni pod różne języki programowania. Mała rzecz a cieszy.
  • ripowanie muzyki z płyt do empetrójek jest bajecznie proste. (wszelkie uwagi o piractwie odsyłam na drzewo - jeśli ripuję, to znaczy, że posiadam płytę, nie? A jak posiadam, to sobie mogę ripować do woli).
  • pod Linuksem problem regionów DVD nie istnieje. Po prostu nie istnieje. (Co jest istotne, gdyż kupiłem sobie przez nieuwagę kilka płyt z regionu 1-go i mam z nimi problem pod Windą. Zresztą idea regionów jako niby zabezpieczenia przed piractwem jest po prostu potwornie chybiona)
  • Kadu bije na głowę oryginalny progamik firmy Gadu-Gadu. (I prosze mi tu nie wyskakiwać z konnektem - nie tknę tego szajsu kijem)
Nie jestem rasowym linuksiarzem i pewnie nieprędko (jeśli w ogóle) zostanę. Nie znam wszystkich magicznych komend na pamięć (choć przyznaję, że jak już znam, to osiąganie czegoś poprzez wpisywanie tych wszystkich zaklęć daje mi sporą satysfakcję :D jakiej nigdy nie miałem pod Windowsem - a jak już przy tym jesteśmy, widzieliście kiedyś to gówno, które zwie się "konsolą odzyskiwania systemu Windows"? Cztery komendy na krzyż, i to jeszcze bez wieloznaczności (np. "copy *.*"), doprawdy, nie wiem, czy komukolwiek kiedykolwiek udało sie coś tam odzyskać... ) i nigdy jeszcze nie kompilowałem jądra. Podchodzę do Linuksa na razie czysto użytkowo oraz z przyczyn studenckich (kilka rzeczy po prostu musimy w nim robić). Ale wszystkie powyższe ułatwienia, wraz z tym, że interfejs użytkownika w Ubuntu 7.10 jest naprawdę przyjazny (a przy tym tak ładny, że posyła wszystkie bajery Visty i MacOsa do diabła) oraz posiada aplikacje pozwalające zrobić naprawdę wszystko, co trzeba, że uważam, że naprawdę jest wart polecenia komuś, kto chce kupić komputer, a nie chce wydawać mnóstwa kasy (lub po prostu jej nie ma) na tony legalnego oprogramowania od Microsoftu - bo istnieje pod Linuksem, jest darmowe, świetnie udokumentowane i naprawdę dobre. Pisanie otwartego kodu jednak zobowiązuje, żeby nie robić szmiry - zarówno w samym kodzie, jak i w dokumentacji.

Ale żeby nie być posądzonym o stronniczość - lista rzeczy, w których jednak Windows z Linuksem wygrywa:

  • Word (szczególnie 2007) młóci, i żaden OpenOffice Write czy cokolwiek innego nie ma szans się z nim równać. Żaden vim czy emacs również, bo ja naprawdę wolę edytory, gdzie żeby przejść do następnej linijki wystarczy wcisnąć enter...
  • to samo zresztą z pozostałymi aplikacjami MS Office'a - na zajęciach z PUKu na I-szym roku próbowali nasz przekonać np. do Impressa (że niby lepszy od PowerPointa), ale jednak uważam, że pod tym względem Microsoft wygrywa. No, może poza edytorem równań - jestem zwolennikiem rozwiązań klawiaturowych (a przynajmniej przeciwnikiem rozwiązań mieszanych - konieczność ciągłego przepinania się z klawiatury na myszkę okropnie mi przeszkadza w pracy), a samą klawiaturą równania w MS Offisie się żadną miarą nie napisze, niestety...
  • mimo wszystko nadal prościej instaluje się sprzęt pod windą... ale to już jest szukanie na siłę - naprawdę, zacząłem ten spis komponować cztery dni temu i przez ten czas nie udało mi się znaleźć nic więcej z zalet Windowsa, którymi przewyższa on Ubuntu.
  • ...i tyle. Noszę się z tą notką od dobrych dwóch tygodni i przez cały ten czas więcej, niż powyższe trzy punkty na obronę Okienek po prostu nie znalazłem. Znamienne?
Jak widać - pomijając kwestie wysokopoziomowe i o wielkim znaczeniu globalnym, w sprawach małych i przyziemnych, z którymi ja się stykam na co dzień, Ubuntu Linux jednak z Windowsem wygrywa. możecie więc mnie przekonywać ile chcecie - powyższa lista mówi sama za siebie.

Ale każdy ma przecież własne wymagania i własne potrzeby.

7 komentarzy:

dziamdziuk pisze...

niewątpliwa zaleta linuxa:
jest wiele, bardzo wiele programów wykorzystywanych a bioinformatyce i modelowaniu molekularnym, które nigdy w życiu pod windą nie pójdą. A pod linuxem tak =)

Anonimowy pisze...

Zgadzam się w bardzo, bardzo wielu punktach, ostatnimi czasy tak zwanemu Zwykłemu Użytkownikowi w ogromnej większości zastosowań starczy soft linuksowy.
Zgadzam się też, że Office 2007 rządzi rulezem, a (niestety) OO mu do pięt nie dorasta (zresztą nie dorastał nawet przy 2003 którego używałam zanim wyszedł nowy - próbowałam pisać inżynierkę w OO, po jakimś czasie szlag mnie jasny trafił przy kolejnej walce ze stylami, wzięłam copy-paste do gedita, zapisałam jako .txt, wkleiłam do MS Office i sformatowałam jak bozia kazała). Z drugiej strony, jeśli chodzi o sklecenie listu do urzędu na jedną stronę, to w zupełności wystarcza, a jak często ZU korzysta ze styli, wyuzdanych tabelek etc.

I jeszcze jedna jest działka w której Windows wymiata - programowanie. Porównaj sobie choćby Eclipsa na windzie i linuksie, zarówno jeśli chodzi o wygląd, jak i szybkość działania. Spróbuj znaleźć równie odlotowe narzędzie jak XMLSpy na linuksa (choć o ile pamiętam mieli plan go portować, nie wiem co z tego wyszło bo już dłuższy czas nie używałam). Znajdź naprawdę porządny soft do DTP na linuksa (profesjonalny, a nie do sklecenia gazetki szkolnej).
Są jeszcze obszary w których windows wymiata, i niestety jako programistka często to czuję... Ale idzie ku lepszemu, więc za jakiś czas... kto wie :) Paradoksalnie ze sprzętem, nawet dość nowym, nie ma aż takich problemów ostatnio, zwykle.

Z drugiej strony na laptopie czytnika linii papilarnych ani czytnika kart SD mi się zmusić do współpracy nie udało...

Piotr Leszczyński pisze...

Specjalnie przeżuciłem informacje na moim blogu i nie znalazłem posta antylinuksowego. Widocznie masz niepełnie informacje i błędne przesłanki.
Ja doceniam różne rzeczy z Linuxem związane.
Ale do rzeczy. Moja opinia jest przestarzała i oparta na czasach sprzed paru lat i brzmi mniej więcej tak:
Już parę razy podkreślałem, że byłby świetnym systemem, tyle że doprowadzenie go do używalności (czyli skonfigurowanie pode mnie) to jest bagatela pół roku roboty. Szkoda mi tego - nie chce mi się. A jeśli chodzi o mnie i linuksa, to powodem dla których przestałem go używać - a używałem dłuuuugo był prosty. Zacząłem cenić sobie WiFi, a był to taki etap, że na Windzie hulało świetnie, a pod Linuxa musiałbym sobie sam sterowniki napisać. Od tamtej pory nauczyłem się korzystać z Windows w sposób zaawansowany - tak żeby zaczęło to być wygodne i zacząłem go coraz bardziej cenić.

A teraz - po prostu nie chce mi się przesiadać na Linuxa - Windows mi wystarcza - spełnia wszystkie moje konsumenckie wymagania.

Jeśli chodzi o soft do programowania - to tak jak napisała lili - linux jest po prostu badziewny (choć przyznam, że pod Eclipse'em nie zauważyłem różnicy). I nikt mnie nie przekona, że tak nie jest. Prosty przykład? Pokaż mi soft do developerki w .NET. Tak - oczywiście jest to technologia MS, ale mimo wszystko technologia popularna.

A styli w MS Office używam na codzień.

eXistenZ pisze...

@lili:
czytnika linii papilarnych nie posiadam, ale czytnik kart pamięci skonfigurowałem właściwie bezproblemowo.
zresztą ogólnie masz rację, że ze sprzętem jest coraz lepiej - lapka mam, jakiego mam, czyli no-name (Compal FL90), a jednak właściwie bez problemu znalazłem na sieci opis dokładnie jak zainstalować i skonfigurować podzespół po podzespole, od karty graficznej i dźwiękowej po takie wynalazki jak bluetooth i właśnie czytnik kart SD. i wszystko hula :)

@Leszcz
nie na blogu, tylko na sylwestrze tak powiedziałeś, nawet niejednokrotnie - do tego się odnoszę.

Anonimowy pisze...

Leszcz: Całkiem przyzwoity soft do developerki .NET na linuksie to http://www.omnicore.com/en/xdevelop.htm . Dla niektórych to wada, dla innych zaleta (dla mnie akurat to drugie) - jest zdecydowanie bardziej "Eclipse-like" niż "VisualStudio-like.
Natomiast faktem jest, że cały czas trzeba mieć na uwadze, że podstawowy problem z .NETem na linuksa to mono, nie tyle samo IDE. O ile z .NETem 1.1 choćby ten xDevelop radzi sobie naprawde dobrze, o tyle .NET 2.0 (a teraz to i 3) - to inna bajka. Znaczy pewnie teraz 2.0 działa już ok (dawno nie patrzyłam), za to są do tyłu z .NET 3... I tak w kółko.

Anonimowy pisze...

Jeszcze bardziej przyziemnie:

MPlayer (program oryginalnie napisany pod linuxa) działa lepiej pod windą niż pod linuxem (nie tylko u mnie, u wielu moich znajomych też). Do tego stopnia, że np. ja nie mogę niektórych filmów (i anime) korzystających z nowszych kodeków oglądać (straszny skrecz) pod Linuxem, a pod windą wszystko śmiga płynnie.

Poza tym nadal nie rozumiem dlaczego jesteś takim zagorzałym wrogiem konnekta (gadu nie jest od niego lepsze żadną miarą, a co do kadu, to wg mnie są bardzo porównywalne jeżeli chodzi o funkcjonalność i łatwość obsługi). Jedyną jak dla mnie wadą konnekta są beznadziejne aktualizacje (kiedyś jak aktualizowałem, to wgrywając obowiązkowy update najpierw zawiesiło mi konnekta, po czym przestał on w ogóle chodzić i musiałem go reinstalować, od tego czasu nie aktualizuję, chyba że pojedyncze rzeczy).

A żeby nie było, to zakończymy miłym akcentem: jak dla mnie Linux rządzi pod względem paczek i łatwości instalacji oprogramowania (przynajmniej co poniektórego). Np. chciałem skompilować coś w gcc, okazało się że nie mam, to mi pięknie napisał: "wpisz sudo -apt-get install gcc" bodajże i po problemie. Że nie wspomnę już o pewnej sympatycznej wyszukiwarce paczek. Pod windą pewnie każdy wie, jak to wygląda, więc nie będę się nad tym rozwodził :)

Oczywiście powyższe przemyślenia dotyczą Windowsa XP SP2 i Ubuntu 7.0.4 Feisty Fawn.

Pozdrawiam

Oliwier pisze...

a ja tam sie ciesze, ze gadu linux dziala od niedawna takze na windowsie: Kadu Windows. Dzieki temu moglem wrocic do Windowsa ;] Zamienilem Konnekta na Kadu i jest super.