18 października 2008

Madrugada Selftitled

Niedawno pisałem o Madrugadzie jako o Najlepszym Zespole Świata, a teraz, po paru tygodniach słuchania, przyszła pora na recenzję ich najnowszej płyty, zatytułowanej właśnie "Madrugada".

Generalnie – jest to typowa jakość dla tego zespołu, czyli, innymi słowy, album jest bardzo, bardzo dobry. Jest, niestety, krótszy niż poprzednie – tylko dziewięć utworów, ale, jak zwykle, nie ma wśród nich żadnego słabego, a nawet – żadnego średniego. Wszystkie młócą, każdy na swój sposób.

Pierwszy singiel z płyty, "Look Away Lucifer" jest bardzo Nicko-Cave'owy – posłuchajcie piosenki i wokalu Siverta i postawcie go obok choćby tytułowego utworu z najnowszej płyty Nicka Cave'a and the Bad Seeds "Dig, Lazarus, Dig!!!" (swoją drogą – świetny teledysk, a Cave z wąsami jest nie do poznania ;), a teledysk do tej piosenki porównajcie z teledyskami do "Lovermana" i "Red Right Hand".

Potężnym utworem jest też mocny, rockowy "The Hour of the Wolf", ponadto mamy bardzo dobry, otwierający "Whatever Happened To You?" i podobny "What's On Your Mind?". Jest też bardzo spokojny utwór "Honey Bee" i ballada "Valley of Deception" – najsłabszy kawałek płyty, ale też bardzo ładny. Świetne są za to długie i nastrojowe "New Woman / New Man" i "Highway of Light" – w tym ostatnim naprawdę można aż zatonąć, przypomina nastrojem utwory z pierwszej płyty Madrugady, te, które idealnie nadają się do nocnej jazdy autostradą ("Sirens", "Strange Colour Blue").

Na koniec mamy zamykający płytę utwór "Our Time Won't Live That Long" jest pierwszym i jedynym utworem Madrugady z wokalem świętej pamięci Roberta Burasa, i naprawdę brzmi lepiej, niż gdyby śpiewał to – z całym, rzecz jasna, szacunkiem dla frontmana grupy – Sivert Hoyem.

Podsumowując – tylko powtórzę. Piękna płyta, dokładnie spełnia wszelkie pokładane w niej nadzieje i na pewno spodoba się wszystkim fanom zarówno Madrugady, jak i podobnych klimatów, przede wszystkim Nicka Cave'a.

Brak komentarzy: