15 października 2008

Dzień nauczyciela

Dzisiaj dzień nauczyciela, a ja po raz kolejny musiałem wysłuchiwać utyskiwań, jak to oni mają zajebiście, że po siedmiu latach pracy mogą sobie wziąć urlop zdrowotny i przez rok "siedzieć na dupie i się obijać".

Ostatnimi czasy coraz częściej zdarza mi się słyszeć podobne dyskusje, i bierze mnie coraz większy szlag, i akurat dzisiaj – w dniu ich święta – postanowiłem głośno powiedzieć, co o takich spostrzeżeniach myślę. Nie dlatego, że moja dziewczyna jest nauczycielką i takie kwestie w nią godzą, a więc godzą we mnie, ale dlatego, że moja dziewczyna jest nauczycielką i ja po prostu widzę, jak to jest.

Przede wszystkim – nic mnie tak nie wkurwia, jak ci ludzie, którzy mają jakąś Świetnie Płatną Robotę, Płacą Podatki, Kupują Mieszkania, są Prawowitymi Obywatelami i generalnie pozjadali wszystkie rozumy, uważając, że tylko ich praca jest ważna, a wszyscy inni, jak im się nie podoba sprzątanie, pielęgnowanie, wywożenie śmieci czy nauczanie, niech się przekwalifikują i zostaną np. informatykami. Jasne. Wszyscy mogą się przekwalifikować, nauczyć pisać programy czy administrować projektami, ale powiedzcie mi (a są wśród tych pieprzonych mądrali osoby znajome, które – mam nadzieję – te słowa przeczytają) – kto będzie wtedy pielęgnował, wywoził śmieci czy sprzątał? I kto będzie nauczał Wasze dzieci i wychowywał przyszłe pokolenie Prawowitych Obywateli?

To, co powinni zrobić nauczyciele, żeby pokazać, że naprawdę mają znaczenie, to zastrajkować. I ja nie mówię o jakimś tygodniu czy dwóch. Ja mówię o roku, trzech, pięciu. Niech ci wszyscy pieprzeni mądrale zobaczą, jak to jest bez nauczycieli. A nawet – niech sami choć na miesiąc spróbują pójść do szkoły nauczać. Dowolnego przedmiotu. Musieć przez 18 godzin w tygodniu ("och, tak im dobrze, leniom, pracują ponad dwa razy mniej niż ja, och, och!") kontrolować trzydziestkę rozwrzeszczanych bachorów, spróbować ich przekrzyczeć (niech mi ktoś kurwa jeszcze raz powie, że choroba zawodowa nauczycieli to mit, to mu własnoręcznie wyrwę struny głosowe), jednocześnie ich wychowując (bo przecież pieprzeni rodzice często na szkołę zwalają obowiązek wychowania dzieci na porządnych ludzi, a sami w domu ich sadzają przed telewizorem i generalnie mają w dupie) oraz, rzecz jasna, starając się im wbić do głowy jakąś wiedzę. A potem, w domu, przygotowywać konspekty lekcji, opracowywać plany wynikowe i sprawdzać zadania, sprawdziany, kartkówki – i wtedy powiedzcie, jak mają lekko. Wtedy zobaczą, jaką bzdurą jest, że nauczyciel pracuje 18 godzin w tygodniu. O użeraniu się z rodzicami-idiotami, którzy na nauczycieli zwalają wszelką winę za niepowodzenie swoich zajebiście leniwych pociech nawet nie wspominam.

Chcecie dobrych nauczycieli? To ich, kurwa, doceńcie! Narzekacie na nauczycieli-darmozjadów? To zamiast im ograniczać prawa, zabierać przywileje, odcinać zarobki – doceńcie ich! Pokażcie im, że są ważni, a wtedy będą lepiej pracować, bo jebanym naukowym faktem jest, że człowiek doceniony lepiej pracuje. Doskonale to wiecie – zarabiacie kasę, o jakiej nauczyciel z 30-letnim stażem może tylko pomarzyć, pniecie się po szczeblach kariery i wiecie, jak to fajnie awansować, dostać nagrodę, służbowy samochód i komórkę, i zaraz Wam się chce lepiej pracować. Gadające głowy, zamiast pierdolić się z szóstoklasistami i wykonywać kolejne, wielkie acz całkowicie bezcelowe reformy edukacji niech znajdą sensowne metody rozpoznawania i nagradzania dobrych nauczycieli oraz dyscyplinowania tych niedobrych, zamiast jechać po wszystkich jak leci, że są darmozjadami i leniami, i jeszcze ich przybijać do podłogi, odbierając im tych kilka nędznych przywilejów, jak wspomniany urlop zdrowotny.

Bo jak tak dalej pójdzie, drodzy mądrale, wszyscy wy zjadacze rozumów, Poważni Obywatele Płacący Podatki i Wymagający Od Wszystkich Wokoło, to nauczyciele się na Was wypną, czego wam, kurwa, z całego serca życzę. I będziecie mieć takich nauczycieli, na jakich zasłużyliście, czyli: żadnych, chujowych, albo Was samych – i zobaczymy, jak się w tej roli sprawdzicie.

Co się pewnie i tak nie stanie, bo nauczyciele z powołania – ci wspaniali pedagodzy, którzy w pracę nad nauczaniem i wychowywaniem dzieci wkładają całe serca, ci, którzy właśnie najbardziej powinni być cenieni, a są traktowani przez Was jak śmieci – pewnie nadal będą to robić z takim samym zapałem, jak dotychczas, zdzierając sobie struny głosowe za pensję głodową, słysząc zewsząd docinki, jakie to z nich obiboki i jak to im dobrze w życiu. Będą to robić – bo to kochają.

I za to oddanie, za to powołanie, za tą pracę i za to serce – należy ich właśnie bardzo docenić. Ale tak nie będzie. Bo Wam pasuje, że oni mają powołanie, i dlatego będziecie na nich dalej żerować, dalej ich dojeżdżać, dalej z nich wyciskać ile wlezie, nie dając nic w zamian – nawet szacunku, na jaki zasługują.

Spójrzcie, kurwa, na świat nieco dalej, niż na czubek własnego nosa. Dostrzeżcie, że nie ma zawodów mniej lub bardziej ważnych. Że sprzątacze, śmieciarze, pielęgniarki i nauczyciele nie są wcale od Was mniej ważni. Że bez nich Wasze poukładane Poważne Życia mogą się rozsypać.

Dostrzeżcie to i uszanujcie innych. Bo nie ma zawodów mniej ważnych. Ale są ważniejsze. I najważniejsze. A tacy właśnie są nauczyciele – bo szerzą wiedzę, bo wychowują następne pokolenia, bo, co by nie mówić, zapewniają nam przyszłość.

Więc bardzo Was wszystkich, kurwa, proszę: z szacunkiem do nauczycieli.

Brak komentarzy: