05 grudnia 2007

The Ultimate Gift

Jest! Najwspanialszy prezent, jaki mógłbym wymyślić, który został mi obiecany przez brytyjski miesięcznik Total Film w sierpniu zeszłego roku, nareszcie się pojawił! I to pojawił się znienacka, bo już dawno przestałem go wypatrywać, zawiedziony brakiem jakichkolwiek informacji i dalszych zapowiedzi. A on już tu jest!

I nie, nie jest to cysterna Pepsi ani mercedes, ani nawet cała płytografia Pink Floydów. To jest coś innego. Ale po kolei.

Po zakupach prezentowych i poszukiwaniach kurtki zimowej (zakończonych niepowodzeniem) udałem się do nowootwartego Solvay Parku, do zawartego w nim Media Marktu, aby obejrzeć, jakie tam mają propozycje laptopowe, zanim zdecyduję się ostatecznie na Compala FL90 w którymś ze sklepów internetowych. Swoją drogą cały ten Solvay Park dowodzi teorii podobnej do pratchettowskiej teorii Multibiblioteki. Pratchett twierdzi, że wielkie skupiska książek powodują zakrzywianie czasoprzestrzeni do tego stopnia. To samo chyba dzieje się z dużymi skupiskami sklepów, bo na terenie śmiesznie małym, który można było obejść na piechotę w niecałą minutę (robiłem to nieraz, wracając ze szkoły do domu), teraz wybudowano nową galerię handlową, która naprawdę jest niewielka w porównaniu z innymi krakowskimi molochami, ale gdy wejdzie się do środka, okazuje się... olbrzymia... jak mieszkanie, w którym odbywał się bal Wolanda z Mistrzu i Małgorzacie...

Anyway, w Media Markcie nic ciekawego z laptopów nie mieli, postanowiłem więc jeszcze sobie pochodzić, poszukać kolegi, który tam pracuje, a jak i jego nie zastałem, postanowiłem przejrzeć, co mają w ofercie DVD.

Okazuje się, że ceny DVD spadły w Polsce na łeb na szyje, a jakość ich poszła w górę, co mnie jednocześnie cieszy i smuci (okazało się, że wiele rzeczy, które w UK wydawały mi się okazją nad okazje, mógłbym kupić tutaj w cienie porównywalnej lub mniejszej). Między innymi - sprowadzono do nas dużo Miyazakiego, w tych samych wydaniach, które kupiłem w Anglii! Jest "Totoro", jest "Nausicaa", jest "Hauru", wszystkie za 40 zł i z polskim lektorem. Ale to nie jest jeszcze ten wymarzony prezent.

Wyszedłem z MM, zabierając spod kasy jeszcze ulotkę i na schodach ruchomych począłem ją przeglądać. I na czwartej stronie... zobaczyłem... to...

Najpierw zaparło mi dech. Nie, najpierw to ja w ogóle nie uwierzyłem w to, co widzę. Obejrzałem i przeczytałem z narastającym zdumieniem chyba z pięć razy. WTEDY zaparło mi dech i łzy napłynęły mi do oczu. Dotarłem na szczyt schodów i natychmiast przesiadłem się na te, jadące z powrotem - musiałem to zobaczyć na własne oczy...

...w sklepie złaziłem szafkę z DVD w tę i nazad. Byłem przerażony - z jednej strony chciałem to zobaczyć, a z drugiej jakoś dziwnie się bałem, że ujrzę to na własne oczy... Na szczęście/nieszczęście, nie ujrzałem. Pan pracownik (pytając go czułem, jak trzęsą mi się ręce) powiedział mi, że jeszcze nie doszło. Spytany (głosem narkomana na tygodniowym głodzie) czy będzie, powiedział (po dłuższej chwili, czemu, czemu tak długo się zastanawiał?), że będzie. A koleś stojący obok mnie, słyszący naszą rozmowę, powiedział, że w tym drugim Media Markcie już jest. W M1? Tak, widziałem, byłem tam przed chwilą. Wyleciałem ze sklepu niesiony przez motyle...

"Blade Runner", wydanie kolekcjonerskie, 5 DVD. Nie wiem, co w nim jest. Nie wyobrażam sobie, jak kolosalną dawką materiałów można wypełnić 5 DVD, zwłaszcza, że ten film nie trwa - jak LotR - czterech godzin i spokojnie zmieściłby się na jednej. 5 DVD! Muszę to mieć. Choćbym miał nic innego nie dostać na gwiazdkę, choćbym miał nic sobie nie kupić przez cały rok. Choćbym miał nie pić pepsi do końca życia - muszę to mieć. A jak już będę miał - uczta, uczta, po stokroć uczta...

5 komentarzy:

redi pisze...

Rozbawileś mnie do łez...szczególnie po tak umiejętnie budowanym napięciu przez całą notkę aż mnie korciło, żeby zerknąć na konieć, co też tak bardzo chciałeś zobaczyć :)

Ale mówisz, że w MM jest taki tani Miyazaki? Mrau...Już jadę i czekam aż otworzą...ciuchy poczekają na kolejną wypłatę :D

Anonimowy pisze...

O ile myślimy o tym samym, to chyba nie będzie w tym aż tyle materiału, którego - obstawiam - i tak nie znasz.
Za amazonem:
Disc 1 - Ridley Scott's All-New "Final Cut" Version of the film - Restored and remastered with added and extended scenes, added lines, new and cleaner special effects and all new 5.1 Dolby Digital Audio. Also included is commentary by Ridley Scott and a host of others that worked behind the camera.

Disc 2 - Documentary - Dangerous Days: Making of Blade Runner - A feature-length documentary about the film including viewpoints and insights from the cast and crew. Included are details on every stage of production of the film including special effects, casting, and even the film's literary roots and its place in the sci-fi genre.

Disc 3 - 1982 Theatrical Version - The original that contains Deckard's narration and has Deckard and Rachel's (Sean Young) "happy ending" escape scene.

1982 International Version - Also used on U.S. home video, laserdisc and cable releases up to 1992. This version is not rated, and contains some extended action scenes in contrast to the Theatrical Version.

1992 Director's Cut - Omits Deckard's voiceover narration and removes the "happy ending" finale. It adds the famous "unicorn" sequence, which is a vision that Deckard has which suggests that he is also a replicant.

Disc 4 - BONUS Disc "Enhancement Archive" - Eight featurettes, image galleries, radio interview with the author, and screen tests for the part of Rachel.

Disc 5 - Workprint Version - This rare version of the film is considered by some to be the most radically different of all the Blade Runner cuts. It has an altered opening scene, no Deckard narration until the final scenes, no "unicorn" sequence, no Deckard/Rachel "happy ending," altered lines between Rutger Hauer and his creator Tyrell (Joe Turkell), and alternate music.

eXistenZ pisze...

Oj, Lil, to jest aż flattering, że masz mnie za dużo większego znawcę Bladego Biegacza, niż jestem ;)

Chciałbym, żeby tak było, jak piszesz, ale poniekąd na szczęście tak nie jest. Widziałem film "tylko" w dwóch wersjach - kinowej US z 82go oraz reżyserskiej z 92 (choć zawsze myślałem, że ona jest z 97).

A jak sama wypisałaś, w tym zestawie wersji jest aż sześć! Już nie mówiąc o materiałach dokumentalnych, których dla mnie nigdy za dużo... Wyżera jak się patrzy :)

Dodatkową wyżerą jest także wydanie (też z okazji 25-lecia) definitive edition soundtracka z Blade Runnera. Trzy płyty - na pierwszej to, co normalnie było na oficjalnym soundtracku Vangelisa, wydanym w 1994, na drugim - utwory niepublikowane na żadnym z 7 soundtraków oficjalnych i nieoficjalnych, wydanych do dnia dzisiejszego, a na trzecim - wywiady i inne materiały różne dodatkowe. I kolejna wyżera się kroi :D:D:D

Anonimowy pisze...

to są zjeby z działu muzyka/film!! Ale i tak ich lubię. Zgredziuchy jedne!

Sojanka pisze...

Rozumiem, że następnym razem widzimy się, gdy skończysz oglądać... do tej pory będziesz miał na czole napis "nie przeszkadzać"...