15 września 2008

Remember a day...

Zmarł Rick Wright, wieloletni klawiszowiec Pink Floyd, moim zdaniem najprzystojniejszy członek zespołu (choć to Gilmour swego czasu dorabiał jako model).

Był w zespole prawie cały czas, od samego powstania (gdy jeszcze zespół nazywał się Sigma 6) aż do nagrania ostatniej płyty "Division Bell" w 1994. Grał też z pozostałymi na festiwalu Live 8 kilka lat temu. Nie było go tylko przy nagrywaniu "The Final Cut", bo despota Waters wywalił go z zespołu po trasie koncertowej "The Wall" w 1980 roku. Powrócił w 1987 roku, gdy już Watersa nie było, i towarzyszył Gilmourowi i Masonowi przy nagrywaniu "A Momentary Lapse of Reason", choć jego wkład był niewielki. Bardzo dużo wniósł jednak do owej ostatniej, mojej ulubionej płyty zespołu.

A w pierwszych latach działania zespołu stworzył kilka naprawdę genialnych utworów. Najlepsze z nich, moim zdaniem, są te trzy:

Summer '68 z płyty "Atom Heart Mother", opowiadający o zjawisku groupies. Utwór tekst ma fajny, ale młóci pod względem instrumentalnym – zwróćcie uwagę na pianino w tle, na spokojne zwrotki i odjechany refren, na trąbkę po refrenie, na zmiany tempa w czasie trwania utworu... Rewelacja.

Remember a Day z płyty "A Saucerful of Secrets", opowiadający o tęsknocie za beztroskim dzieciństwem i jego nieskrępowanymi zabawami, pełna nostalgii i zadająca pytanie, czemu dziś tak nie możemy? Czemu musimy już być dorośli?

Wreszcie Paintbox, który wydany został tylko na singlu, a potem znalazł się na składance "Relics", opowiadający o pechowym wieczorze w knajpie a potem na nieudanej randce. Codzienność, okraszona marzeniami o tym, by takie przykre zdarzenia można było wymazać, zapomnieć, zamalować farbkami z tytułowego pudełka...

Barrett, założyciel Floydów, odszedł dwa lata temu. Dzisiaj Wright do niego dołączył, po długotrwałej walce z rakiem. I tak zostało ich trzech (z czego jeden z pozostałymi dwoma raczej nie rozmawia... choć Live 8 było od tego wielkim, wiekopomnym wręcz wyjątkiem), a ja słyszałem niedawno, że może coś jeszcze razem nagrają.

Widocznie nie ma co na to liczyć... Szkoda.

Rick Wright, we will remember.

Brak komentarzy: