07 maja 2008

Sens życia

Za każdym razem, gdy napotkam pytanie o sens życia, odpowiadam, że pytanie o to nie ma sensu –zamiast siedzieć i się zastanawiać należy po prostu żyć z sensem.

I już. Koniec problemu. Nie bardzo rozumiem, czemu filozofowie dysputują na ten temat od wieków czy nawet tysiącleci. Zresztą ostatnio natknąłem się na tą samą odpowiedź, tylko ujętą jeszcze zwięźlej i sprytniej, w piosence "The Sixth Extincion" z najnowszego albumu Ayreona:

The meaning of life is to give life meaning
Proste.

No, to jak główny problem egzystencjonalny mamy załatwiony, to niech ktoś mi wytłumaczy, o co chodzi z tym pieprzonym drzewem w tym pieprzonym lesie, co to upada i krzyczy bądź nie krzyczy? Bo znowu nie rozumiem, o co się sprawa rozchodzi, a to pewnie jest równie proste, tylko znowu filozofowie jakoś uparcie nie chcą na to wpaść.

13 komentarzy:

xavex pisze...

że co? jakie drzewo?! :)

agael pisze...

"Czy drzewo padające w lesie powoduje hałas, jeśli w pobliżu nie ma nikogo, kto by go usłyszał?
Problem ten wiele mówi o naturze filozofów, ponieważ w lesie zawsze ktoś jest. Może to tylko borsuk [...] albo wiewiórka, zdziwiona, ze cała okolica nagle przesuwa się w górę... Ale jest ktoś. W najgorszym wypadku, jeśli drzewo pada w głębi lasu, słyszą je miliony pomniejszych bóstw.
Rzeczy zdarzają się po prostu jedna po drugiej. Nie przejmują się czy ktoś o nich wie".

Z T.Pratchetta. Tak a propo drzewa co krzyczy ;)

Pozdrawiam

eXistenZ pisze...

właśnie o to drzewo mi chodziło, tylko chciałbym wreszcie poznać prawdziwą naturę problemu, bo interpretacja Pratchetta, jakkolwiek zabawna, nie jest całkiem precyzyjna.

anyway, jedną z ciekawszych odpowiedzi na owo pytanie znalazłem ostatnio w formie limeryku tutaj.

Anonimowy pisze...

W oczywisty sposob jest to nawiazanie do mechaniki kwantowej, a wiec do paradoksu znanego powszechnie jako "Kot Schrodingera", odnoszacego sie do tzw. kolapsu funkcji falowej, czyli samego faktu pomiaru. Otoz wg. interpretacji ortodoksyjnej, sam fakt przeprowadzenia pomiaru ma kolosalny (i co wiecej bardzo precyzyjnie okreslony) wplyw na badany uklad. Dlatego, mozna powiedziec, ze samo "slyszenie" powoduje upadniecie drzewa, w sensie mikroskopowym, a wiec filozoficznym.

eXistenZ pisze...

Hm. Citation needed.

Bo dla mnie nie jest wcale takie oczywiste, co ma filozoficzny problem drzewa w lesie wspólnego z zasadą nieoznaczoności, Heisenbergiem, Schroedingerem i Planckiem.

Chyba ci się dziedziny pomieszały.

Anonimowy pisze...

Nie chodzi tutaj o zasadę nieoznaczoności, Plancka ani Heisenberga, tylko o problem pomiaru. Tak jak pisałam, wg. ortodoksyjnej interpretacji sam pomiar, czyli FAKT OBSERWACJI ma kluczowe znaczenie dla "dziania się" rzeczy. Dlatego pytanie "Czy drzewo..." jest jak najbardziej zasadne, gdyż w myśl QM, jeśli nikt nie usłyszy padajacego drzewa, to ono nie tylko nie spowoduje hałasu, ale i nie padnie.

A to że dla kogoś coś nie jest oczywiste, nie znaczy jeszcze, że pomyliłam dziedziny.

eXistenZ pisze...

Serio o to chodzi w tym problemie? Aż trudno uwierzyć, że ktoś (w sensie - ci filozofowie) mogą sie nad czymś tak oczywistym zastanawiać. Oczywiście, że drzewo spadło, czy ktoś to zauważył, czy nie. Proste.

Anonimowy pisze...

Eksie drzewo spadło, bo o tym wiesz, czyli z twojego punktu widzenia sprawa jest oczywista. Jednak zapytaj kogoś tak ni z gruszki ni z pietruszki, czy drzewo spadło. Pomijając sprawy psychologiczne jako, że nie ma żadnych informacji o tym o co go raczyłeś zapytać, to dla niego drzewo nie spadło, bo niby co miałoby na to wskazywać?? Tak w ogóle to możesz być jedyną osobą, która wie że drzewo spadło, a wszyscy pozostali będą twierdzili ze nie, bo nie wiedzą o tym i w tym momencie skoro 1 osoba mówi prawdę, wszyscy pozostali mówią nieprawdę, to czy nieprawda nie staje się prawdą?? :D

Anonimowy pisze...

"Oczywiście, że drzewo spadło, czy ktoś to zauważył, czy nie. Proste." Ten punkt widzenia byl bardzo popularny w XIX wieku i w zasadzie dla kazdego zwyklego czlowieka to jest dobre wyjasnienie 'paradoksu' :) Jesli jednak celem jest wykradzenie naturze jej sekretow, to z pewnoscia nie jest to dobra droga.

eXistenZ pisze...

lordzie, zapytany z głupia frant ktokolwiek nie może odpowiedziec "nie, nie spadło". może co najwyżej odpowiedziec "nie wiem", a niewiedza o czymś jeszcze nie oznacza, że to coś nie miało miejsca.

anonimie, jakich sekretów?

Taśta pisze...

Kuzynie, kuzynie! Ja z tych, co to biadolą nad sensem życia i nad drzewami (również z powodów ekologicznych!) - ale Ci powiem, że w ostatni weekend mnie więzy krwi usensowniły! Ko-rze-nie! Wydawało mi się, że hoduję się (w znaczeniu siebie) w doniczce - a tu na takim weselisku - one bezpardonowo ją rozsadzają! Bo jak tu trzymać nogi w doniczce, jak z kuzynem mambo trza odtańczyć;)

xavex pisze...

hmmm, co do hałasu, to mi się przypomniało:

Wieża: Żeby uniknąć hałasu, odchylcie kurs o 45 stopni w prawo.
Pilot: Jaki hałas możemy zrobić na wysokości 35000 stóp?
Wieża: Taki, kiedy wasz 707 uderzy w tego 727, którego macie przed sobą..

eXistenZ pisze...

No ba, kuzynko :) a ja na zdjęcia czekam niecierpliwie, bo mi galeria na Naszej Klasie się domaga świeżej krwi :D