22 listopada 2007

Nowe ścieżki

1. Nie dosyć tego, że założyłem bloga, to jeszcze zarejestrowałem się na Facebooku, choć powiedziałem sobie jeszcze w Anglii, że tego nie zrobię, a przynajmniej nieprędko.

Ale odezwała się do mnie Dalia, nasza współlokatorka z wesołego domku przy Elton Road w Bristolu, i zaprosia mnie do Facebooka, i jakoś nie mogłem jej odmówić. Nie chciałem się tam zapisywać, bo jestem już w zbyt wielu internetowych społecznościach i naprawdę nie mam na to wszystko czasu. A Facebook uważałem po prostu za międzynarodową wersję Grona.

No, ale już się zarejestrowałem, już w to wszedłem i - zgodznie z moimi przewidywaniami - już po mnie ;) Karolina mi już wysyła ostrzeżenia, że to wciąga i uzależnia, a ja faktycznie spędziłem tam już trochę czasu...

Teraz tylko czekać, jak w końcu zarejestruję się na last.fm...

2. Druga rzecz, w którą "wpadłem", jest dużo pozytywniejsza i bardziej rozwijająca. Kilka dni temu wreszcie zdobyłem się na zainstalowanie Linuksa. Oczywiście jest to Ubuntu, czyli z tych najprostszych, instalacja potrwała ok. 25 minut i była prostsza niż instalacja Windowsów. Przez tych kilka dni nawet parę razy uruchomiłem go świadomie, ale jak dzisiaj do niego siadłem - w celach edukacyjnych, by zainstalować eclipse'a i zabrać się za projekt z Javy - tak siedzę nad nim wciąż, bawię się kolejnymi bajerami, instaluję różne dodatki, nawet kilka prostych skryptów w Bashu sobie napisałem (tak! sam! dla siebie!) i w ogóle nie wiem, po co miałbym wracać na Windę...

Oczywiście to jest Ubuntu, więc jest graficznie i kolorowo, z ikonkami i myszą, ale staram się jak najwięcej klepać na konsoli i okazuje się, że co nieco wiedzy z zajęć z Nalepą z Unixa mi pozostało... A plany mam dalekosiężne - pobawię się na tym Ubuntu, może go przeinstaluję parę razy, a może pozostawię jako obszar testów, ale jak już się conieco obeznam, moim celem jest zainstalowanie sobie Gentoo i dostosowanie go w pełni do moich zachcianek i potrzeb :D

A tymczasem poznałem znaczenie komendy sudo, dzięki czemu wreszcie zrozumiałem ten żart, oraz już raz byłem zmuszony wpisać w wyszukiwarkę googla hasło "how to quit vim" ;) Kto ten program wymyślił...

3. A jak już przy tym jesteśmy - już dawno miałem napisać o www.xkcd.com - ten oto webcomic zdobył moje serce kilkoma nieprawdobodomnie wręcz trafnymi obserwacjami, które czasem idealnie wręcz pokrywają się z moimi myślami:
o niebezpieczeństwach Wikipedii, o drugiej roli Facebooka, o tym, dlaczego nie lubię produktów na i, jak się żyje ze ścisłowcem albo informatykiem, dlaczego śmiesznie chodzę, dlaczego lubię organizować wyjścia do kina
, co czuję przechodząc obok automatycznych drzwi albo jaka tajemnica kryje się za Windows ME.
Czasem ma też niesamowicie śmieszne pomysły (jak tekstowy Counterstrike), a czasem potrafi wzruszyć mnie do łez...

Polecam, naprawdę.

1 komentarz:

redi pisze...

Brawo za dołączenie do szanownego grona ludzi umiejących wyłączyć vim'a :D:D:D