1. Nie dosyć tego, że założyłem bloga, to jeszcze zarejestrowałem się na Facebooku, choć powiedziałem sobie jeszcze w Anglii, że tego nie zrobię, a przynajmniej nieprędko.
Ale odezwała się do mnie Dalia, nasza współlokatorka z wesołego domku przy Elton Road w Bristolu, i zaprosia mnie do Facebooka, i jakoś nie mogłem jej odmówić. Nie chciałem się tam zapisywać, bo jestem już w zbyt wielu internetowych społecznościach i naprawdę nie mam na to wszystko czasu. A Facebook uważałem po prostu za międzynarodową wersję Grona.
No, ale już się zarejestrowałem, już w to wszedłem i - zgodznie z moimi przewidywaniami - już po mnie ;) Karolina mi już wysyła ostrzeżenia, że to wciąga i uzależnia, a ja faktycznie spędziłem tam już trochę czasu...
Teraz tylko czekać, jak w końcu zarejestruję się na last.fm...
2. Druga rzecz, w którą "wpadłem", jest dużo pozytywniejsza i bardziej rozwijająca. Kilka dni temu wreszcie zdobyłem się na zainstalowanie Linuksa. Oczywiście jest to Ubuntu, czyli z tych najprostszych, instalacja potrwała ok. 25 minut i była prostsza niż instalacja Windowsów. Przez tych kilka dni nawet parę razy uruchomiłem go świadomie, ale jak dzisiaj do niego siadłem - w celach edukacyjnych, by zainstalować eclipse'a i zabrać się za projekt z Javy - tak siedzę nad nim wciąż, bawię się kolejnymi bajerami, instaluję różne dodatki, nawet kilka prostych skryptów w Bashu sobie napisałem (tak! sam! dla siebie!) i w ogóle nie wiem, po co miałbym wracać na Windę...
Oczywiście to jest Ubuntu, więc jest graficznie i kolorowo, z ikonkami i myszą, ale staram się jak najwięcej klepać na konsoli i okazuje się, że co nieco wiedzy z zajęć z Nalepą z Unixa mi pozostało... A plany mam dalekosiężne - pobawię się na tym Ubuntu, może go przeinstaluję parę razy, a może pozostawię jako obszar testów, ale jak już się conieco obeznam, moim celem jest zainstalowanie sobie Gentoo i dostosowanie go w pełni do moich zachcianek i potrzeb :D
A tymczasem poznałem znaczenie komendy sudo, dzięki czemu wreszcie zrozumiałem ten żart, oraz już raz byłem zmuszony wpisać w wyszukiwarkę googla hasło "how to quit vim" ;) Kto ten program wymyślił...
3. A jak już przy tym jesteśmy - już dawno miałem napisać o www.xkcd.com - ten oto webcomic zdobył moje serce kilkoma nieprawdobodomnie wręcz trafnymi obserwacjami, które czasem idealnie wręcz pokrywają się z moimi myślami:
o niebezpieczeństwach Wikipedii, o drugiej roli Facebooka, o tym, dlaczego nie lubię produktów na i, jak się żyje ze ścisłowcem albo informatykiem, dlaczego śmiesznie chodzę, dlaczego lubię organizować wyjścia do kina, co czuję przechodząc obok automatycznych drzwi albo jaka tajemnica kryje się za Windows ME.
Czasem ma też niesamowicie śmieszne pomysły (jak tekstowy Counterstrike), a czasem potrafi wzruszyć mnie do łez...
Polecam, naprawdę.
1 komentarz:
Brawo za dołączenie do szanownego grona ludzi umiejących wyłączyć vim'a :D:D:D
Prześlij komentarz