10 września 2007

Pierwsze kroki na nowej drodze życia

Niech moim pierwszym krokiem na nowej drodze życia jako posiadacza pierwszego pełnoprawnego bloga (niby miałem już trzy, ale dwa były o muzyce, a jeden był tylko zapisem co zabawniejszych rozmów z GG) będzie wypowiedzenie kilku słów na temat dwojga pewnych bliskich mi ludzi, którzy także stawiają już pierwsze kroki na swojej, teraz już wspólnej drodze życia.

Kasiu, Piotrze, nic nowego ani mądrzejszego do życzeń, które już Wam napisałem i powiedziałem, nie dodam, zwłaszcza, że blog nie jest chyba miejscem do tego odpowiednim. Życzę Wam więc naprawdę miodowego miesiąca (na który macie niecały miesiąc, więc przeżyjcie go tym intensywniej* ;), powodzenia w urządzaniu Waszego nowego/starego gniazdka i obyśmy mogli odwiedzić Was w nim jak najszybciej.

Nie wiem, czemu, ale ciągle mam jakieś takie poczucie, że od teraz życie nie tylko Młodej Pary, ale i nas wszystkich, ich znajomych i przyjaciół, nie będzie już takie same. Może to świadomość, że zaczyna się w naszych życiach czas wielkich deklaracji, takich na całe życie, a Piotrek i Kasia są po prostu pierwszymi z wielu "zaobrączkowanych" (nie pomniejszając ich szczęścia, rzecz jasna) i niedługo nie będziemy się spotykać w grupie przyjaciół, a nawet w grupie par, ale w grupie małżeństw. A potem będą rodzić się dzieci, które jeszcze bardziej potem będą się ze sobą poznawać i bawić, a my, prócz tego, że będziemy nadal przyjaciółmi (co daj Boże, amen), będziemy także rodzicami, wujkami i ciotkami (przyszywanymi lub nie), może rodzicami chrzestnymi...

A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden aspekt - Państwo Młodzi mieszkać będą w bloku, w którym mieszkaliśmy kiedyś my wszyscy (no, Łoś mieszkał w bloku obok) i który każde z nas prędzej czy później opuściło, podczas gdy wielu z naszych podwórkowych kolegów tam mieszka do dziś. Ich życia potoczyły się zapewne dalece inaczej od naszych, o czym dokładnie nie wiem, bo kontakt też się urwał. A teraz Państwo Młodzi wracają na te stare śmieci, i my (znów - co daj Boże, amen) będziemy ich tam odwiedzać od czasu do czasu, tym samym także wracając, choć na chwilę, na stare śmieci. I może wtedy dowiemy się, jak toczy się życie tych, których nie widzieliśmy od tak dawna.

Dziwne to wszystko. A najdziwniejsze, że wcale się nie boję, a wręcz nie mogę się doczekać.

Wszystkiego najlepszego raz jeszcze!


------
* jeśli ktoś chce mnie posądzić o bycie nieprzyzwoitym, zaznaczam, że nie TO miałem na myśli.

3 komentarze:

Bartek Wasielak pisze...

Witam nowego autora bloga!
Z jednej strony to bardzo fajnie.
A z drugiej... Ma

Bartek Wasielak pisze...

Maćku - o czym będziemy rozmawiać na żywo?

eXistenZ pisze...

Na żywo będziemy pić :)