Jutro wielki dzień nie tylko dlatego, że mamy 60. 70. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, ale też dlatego, że obydwoje z Anią wyruszamy na nasze własne, może nie wojny, ale zmagania z przyszłością. Ania zaczyna rok szkolny już jako pełnoetatowa nauczycielka (a nawet ponadetatowa), na szczęście jednak nie ma wychowawstwa. Ja natomiast jutro zaczynam pracę w nowej firmie.
Około miesiąc temu odezwała się do mnie miła pani z Modisa, która postanowiła mnie zarekrutować do Sabre Polska. Proces rekrutacji był długi, żmudny i stresujący – składał się z kilku rozmów telefonicznych, częściowo behawioralnych, ale bardziej technicznych, częściowo też po angielsku. Potem był trzygodzinny test przez sieć (musiałem się zwolnić z pracy, żeby go w spokoju napisać, a i tak Mahomet – nasz PM – zadzwonił do mnie dwa razy ;), następnie dwie godzinne rozmowy na miejscu, a wreszcie godzinna rozmowa telefoniczna z menedżerką projektu, która dzwoniła ze Stanów. Ten ostatni etap, wbrew pozorom, był najprzyjemniejszy z całego procesu – gadało nam się wprost wyśmienicie.
Wreszcie otrzymałem informację o pozytywnym zakończeniu procesu rekrutacji i ofertę pracy jako Java Developer w ciekawie zapowiadającym się projekcie, ale stresom nie było końca – nie dość, że musiałem złożyć pierwsze w życiu i poprawne wypowiedzenie, to jeszcze czekało mnie podpisanie pierwszej w życiu umowy o pracę (dotychczas pracowałem na umowie zleceniu zlecenie – swoją drogą, jak się to pisze i jak się to odmienia?) A z taką umową wiąże się sterta papierów do wydrukowania, wypełnienia, podpisania, i sterta dokumentów do okazania. Byłem przerażony, że po całym tym procesie rekrutacji jakaś durna, głupia, mała sprawa mi zablokuje upragnioną robotę w Sabre – i to już po złożeniu wypowiedzenia. Na przykład fakt, że ze dwa czy trzy lata temu posiałem gdzieś książeczkę wojskową...
Na szczęście jednak wszystkie moje stresy okazały się bezpodstawne (tutaj ukłon i podziękowania dla Lil, która mnie uspokoiła), badania lekarskie szybkie i bezbolesne, a podpisanie umowy przebiegło jak z płatka.
I tak, po tygodniowym odpoczynku na Mazurach, jutro zaczynam nowy etap w swoim życiu – pracę w Wielkiej Korporacji. Będzie to wielka różnica w stosunku do pracy w Małej Firmie, jaką było JCommerce – inne procedury, cała ta inercja, zupełnie inne środowisko... Już miałem ze dwa koszmary senne na temat mojego pierwszego dnia w Sabre. Tak czy inaczej – będzie to doświadczenie, a te zawsze są cenne. A pierwszych dni nie mam się co martwić, bo wszystko zaczyna się od szkoleń i zapoznania ze środowiskiem pracy. Nie mniej jednak trzymajcie za mnie kciuki.
6 komentarzy:
Trzymam. Za Anię też. :)
Khm.
Siedemdziesiątą.
he, he, zastanawiałem się, kto pierwszy to zauważy :)
Sim, wygrałeś cukierka.
pytanko...
Przez przypadek trafiłam na twojego bloga... bo szukałam dzisiaj informacji na temat rekrutacji do Sabe. Podobnie jak do Ciebie, zadzwoniła dzisiaj do mnie Pani z Modis i rozpoczęła procedurę rekrutacyjna na stanowisko Java Developer... Czy miał byś czas napisać mi krótkiego maila z info ta temat tego testu... tzn jakiego mniej więcej rodzaju pytań można się spodziewać?
Trzymam kciuki za Was oboje.
Odmienia się samo słowo "umowa", natomiast słowo "zlecenia" pozostaje zawsze w takiej w formie, jak w cudzysłowie.
Dzięki, upomnę się o tego cukierka kiedyś w Porcie :)
A tymczasem - powodzenia Wam obojgu.
Prześlij komentarz