Cały wczorajszy dzień spałemPrzepiękna jest ta piosenka.
Obudziłem sie w ubraniu na stercie brudów
Całą noc starałem się zdążyć przed terminem
Wtłoczyć komplikacje życia w prosty nagłówek
Twoją twarz mam tu na starym zdjęciu
Sprzątasz na nim dziecięce ubranka i zabawki
Uśmiechasz się do mnie, zabrałem je z lodówki
Nie pamiętam, co potem robiliśmy
Czuję, jakbym od lat nie był z kobietą
Cały czas myslę o Tobie i Twoich słonych łzach
Ten gówniany świat czasem wyda piekną różę
Jej zapach unosi się w powietrzu, a potem zanika
Oddzwoń do domu
Najgorsi z nas produkują malownicze wyznania
Najlepsi są geniuszami lakonizmu
Mówisz, że nie zostawisz prawdy samej
Jestem tu, bo nie chcę wracać do domu
Dziecko pije brudną wodę z koryta rzeki
Żołnierz przynosi z czołgu pomarańcze
Czekam na kelnera, trochę trwa zanim przyjdzie
Patrzę na zachód słońca nad Libanem
Oddzwoń do domu
Moja głowa jest jak zapalony papieros
Pogańskie chmury odbijają się w minarecie
Jesteś tak wysoko, wyżej niż ktokolwiek
Czy jesteś też wśród cedrów Libanu?
Wybieraj wrogów rozsądnie, bo to oni cię określają
Niech będą interesujący, bo w pewien sposób ich obchodzisz
Nie ma ich na początku, ale gdy opowieść dobiegnie końca
Zostaną z tobą na dłużej, niż przyjaciele
14 kwietnia 2009
Cedry Libanu
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz